Blog Manufaktury De Ferr to chęć przybliżenia naszej pasji. Pasji do łączenia stali w użyteczne kształty. Pasji do wymyślania rzeczy już dawno wymyślonych, które sami projektujemy i wykonujemy. Będziemy tu dzielić się tym co robimy i jak. Jeśli jakaś poruszona kwestia kogoś zainteresuje, rozbawi, zaintryguje to będzie nam z tego powodu niezmiernie miło.
niedziela, 23 grudnia 2012
Co moze być fajnego w zardzewiałej lampie, może i nic. Choć moim zdaniem rdza sama w sobie to bardzo wdzieczne "pokrycie". Nie każdy ją oczywiście lubi, ba większość jej nie lubi bo kojarzy się z, no właśnie, z czym? Z przmijaniem, rozkładem, utratą wartości i czym tam jeszcze. Zdało by się powiedzieć - niezbyt fajnie. Tylko ja zawsze muszę iść nie tam gdzie wszyscy. Okazało się, ze rdzę wywołuje się dość prosto, choć zapewniam, nie tak jak sobie to mozna wyobrazić - wykładanie metalowych części na 2 tygodnie na dwór, polewając je co rano wodą - nie wchodzi w grę. Trzeba było zbaleźć taki roztwór, żeby po dwóch trzech godzinach błyszcząca stal pokryła się "ryżą". To się udało. Gorzej było dalej. No bo użytkowa rzecz do domu, nie może przecież brudzić za koażdym dotknięciem. Domorośli majsterkowicze radzą - bezbarwny lakier, taaaaaaak? Niestety rdza spod takiego lakieru wychodzi po miesiącu.... I co? Ano okazuje się, że w Californi oprócz Doliny Krzemowaej technologię zabezpieczania rdzy mają również nieźle rozwinietą. Szkoda tylko, że takich specyfików do lampki De Ferr 113 i 116, trzeba było szukać tak daleko... No ale czego nie robi się dla efektu ale oceńcie go sami...
poniedziałek, 17 grudnia 2012
No i wróciły świeczniki z malowania... Są teraz piekne, błyszczące w kolorze chromu. Wygladają, oczywiście jak na mój gust całkiem fajnie. Nie przypominają tych co były kilka dni temu ustawione na kozie. Czy wprowadzać je do oferty? Są zdecydowanie inne niż to co zrobiłem do tej pory ale to jest akurat temat na zupełnie innego posta. Tak generalnie to skłaniam się do tego, że nie powinno się prezentować nie finalnych produktów. Traci się ten prawdziwy efekt. To trochę jak kupować Rolexa na bazarze. Nie chodzi mi nawet o to czy na tym bazarze można kupić prawdziwego Rolexa - w co szczerze wątpię ale o to, że pewne produkty odbiera się oczami bardziej niż inne, a sama otoczka, podłechtanie własnych zmysłow są równie ważne jeśli nawet nie ważniejsze w danym momencie niż sam produkt. Co wiecej wiekszość z nas nie potrafi sobie wyobrazić jak coś bedzie wygladało dajmy na to w innym kolorze. Dlatego właśnie w branży wyposażenia wnętrz, etc emocje biorą przecież górę i całkowicie się z tym zgadzam. Mam tak samo.
czwartek, 13 grudnia 2012
Ostatnio jeden z partnerów,
który sprzedaje nasze produkty poprosił o pliki produktów De Ferr w 3D chcąc
użyć ich do prezentacji w projekcie wnętrzarskim. Skądinąd bardzo to miłe, że
De Ferr od samego początku postrzegany jest jako produkt nie tylko mający walor
użytkowy ale, a może przede wszystkim wpływający na efekt dekoracyjny. Pani
była pewna, że nie będzie z tym problemu bo jak się to wszystko projektuje to
oczywistym jest, że najpierw siada się do komputera... Otóż w moim przypadku nie jest to wcale takie oczywiste.
Samo przygotowanie plików 3D nie stanowi oczywiście problemu ale kolejność jest
zupełnie inna. Najpierw jest produkt, a dopiero potem możemy robić z niego
materiał dla architekta.
Przy okazji muszę się do czegoś szczerze przyznać. Jak jakiś
wzorek przychodzi do głowy to pierwsze co robię to szukam kawałka kartki,
żeby to naszkicować. Ładnie to ja nie rysuję ale najważniejszym jest
zanotowanie idei, czy np. proporcji. Uwielbiam stikerki 3M-a, zawsze mam je pod
ręką. Zapewne nie jest to profesjonalne podejście ale mam całe zeszyty ze
stikerkami na których nabazgrałem jakiś tam „projekt”. Bardzo lubię potem przeglądać
te zeszyty, bo jak coś się ponownie spodoba to najczęściej chce zrobić z tego
użytek. Czy będzie tak również i w tym przypadku? Zobaczymy.
Póki co kolejny stikerek zostaje przeniesiony do zeszytu…
niedziela, 9 grudnia 2012
Wspominałem coś wczoraj czy przed wczoraj o nowych świecznikach, które chodziły mi po głowie. Właśnie te miałem na myśli, choć nie są to wszystkie, które zamierzam zrobić z tej serii. Mam w zanadrzu jeszcze jeden, taki stojący ale nie udało się go wczoraj zrobić. To się tylko tak mówi. Pracy przy nich jest jednak sporo. Czy są w stylu skandynawskim? Właściwie to nie wiem. Nie wiem też czy się komuś beda podobały ale z cała pewnością są nieco inne od tych co do tej pory zrobiłem. W sumie lubię proste rzeczy, chyba nic bardziej prostego niż te nie mozna było wymyśleć... Oczywiście to co tu pokazuję to kompletna surowizna. Teraz zastanawiam się na jaki kolor je pomalować?
sobota, 8 grudnia 2012
Nocne przemyślenia. Po całym intensywnym tygodniu pracy powiedzieć by się chciało wreszcie weekend - można będzie odpoczać. Nic z tych rzeczy. Z jednej strony sobota często zarezerowana jest na "rzeźbienie" nowych produktów, wcielanie w życie nowych pomysłów (na jutro - ops już sobota - jest plan robienia swieczników w stylu hm... skandynawskim i dokończenia projektu ławy nad którym siedzę od 3 tygodnie). Z drugiej strony jeśli mam tylko okazję zawieźć do Klienta (Warszawa i okolice) coś co zakupił w naszym sklepie, robię to bez wahania, właśnie w sobotę.
http://www.deferr.eu/19-kolekcja-de-ferr-105-czarny-klasyk
Powiem bez fałszywej skromności. Jedno i drugie sprawia mi wiele frajdy. Dlaczego zapytacie? Odpowiedź jest prosta. Na początku się coś tworzy, potem robi z tego prototyp, potem jesli się spodoba, mnie, współpracownikom mojej małżonce - trafia na listę produktów do Klienta. Sam "product development" jest rzeczą arcy fajną w mojej pracy ale nie mniej fajnie ogladać zadowoloną twarz kogoś, kto własnie wyciąga z wielkiego pudła swój zakup. Uchwycenie tego pierwszego spojrzenia jest naprawdę bezcenne (MasterCard, czy Viza, nie pamietam :-)). Skojarzenia skojarzeniami ale naprawdę jest to bardzo fajne uczucie, dlatego tak lubię swoją pracę. Oznacza po prostu, że ktoś był z niej zadowolony i chyba o to właśnie chodzi...
http://www.deferr.eu/19-kolekcja-de-ferr-105-czarny-klasyk
Powiem bez fałszywej skromności. Jedno i drugie sprawia mi wiele frajdy. Dlaczego zapytacie? Odpowiedź jest prosta. Na początku się coś tworzy, potem robi z tego prototyp, potem jesli się spodoba, mnie, współpracownikom mojej małżonce - trafia na listę produktów do Klienta. Sam "product development" jest rzeczą arcy fajną w mojej pracy ale nie mniej fajnie ogladać zadowoloną twarz kogoś, kto własnie wyciąga z wielkiego pudła swój zakup. Uchwycenie tego pierwszego spojrzenia jest naprawdę bezcenne (MasterCard, czy Viza, nie pamietam :-)). Skojarzenia skojarzeniami ale naprawdę jest to bardzo fajne uczucie, dlatego tak lubię swoją pracę. Oznacza po prostu, że ktoś był z niej zadowolony i chyba o to właśnie chodzi...
piątek, 7 grudnia 2012
Postaram się opisać taką
oto sytuację zaobserwowaną w jednym ze bardzo znanych sklepów przy ulicy
Pułwskiej w Warszawie, który oferuje mnóstwo naprawdę fajnych artykułów do
dekoracji.
Nie od dziś wiadomo, że jak się robi coś z pasji, co więcej siedzi się lata w branży to bliższą czy dalszą konkurencję się podpatruje, choć w praktyce to kończy się przywleczeniem do domu czegoś ładnego co można było drogą kupna zanabyć....
Nie od dziś wiadomo, że jak się robi coś z pasji, co więcej siedzi się lata w branży to bliższą czy dalszą konkurencję się podpatruje, choć w praktyce to kończy się przywleczeniem do domu czegoś ładnego co można było drogą kupna zanabyć....
No wiec patrzy się, a tu stoi naprawdę fajna lampeczka. Z daleka ciekawy kształt, a jakże ma. Abażurek, troszkę bardziej mierny wydawać się zaczął im bliżej się do tej lampeczki podchodziło. A jak się zbliżyło na wyciągniecie ręki, trąciło ją z lekka, to się okazało, że to cudo rodem z Państwa Środka dosłownie ledwo stoi... Zaskoczenie było tym większe, że jakiś miesiąc temu w nie mniej znanym piśmie widzę tą oto lampeczkę dumnie stojąca, krzyczącą wręcz "och jaka piękna i atrakcyjna jestem".
Pomijając fakt, że tamta oprawa oświetleniowa jakby ją tak zacząć testować prawdopodobnie nie spełni żadnej europejskiej normy to na zdjęciach i z daleka wszystko co się świeci złotem być może...
MOŻE ale z pewnością nie jest...
poniedziałek, 3 grudnia 2012
Dostajemy, często pytania, a jak wygladają produkty De Ferr w rzeczywistości. No cóż. Nie od dziś wiadomo, że monitory te same zdjęcia wyświetlają bardzo różnie, nawet te zdjęcia zrobione z największą starannością i pietyzmem przy dobrym oświetleniu, a takie własnie stara się robić De Ferr.
Identycznie jak w przypadku telewizorów, różnice przy wyświetlaniu mogą być znaczne. Dlatego dajemy kilka zdjęć tego samego produktu. Na zbliżeniach staramy się uchwycić to co ważne, fakturę danej powłoki.
Na wszystkich tu zaprezentowanych zdjęciach mamy jedną z naszych ulubionych powłok - Black Pearl. Czarna Perła bo o niej mowa to powłoka o strukturze drobnego papieru ściernego. Na jednych zdjeciach ta sama powłoka wychodzi prawie tak jak wyglada w rzeczywistości na innych, nie.
Przy zakupach w internecie trzeba się z tym niestety pogodzić...
Ale jak wyglądają nasze produkty w rzeczywiostości? Ano tak, żeby nasi klienci byli z nich zadowoleni. A jeśli z jakiś powodów produkt nie spełnia pokładanego w nim wyobrażenia, zawsze chętnie go wymienimy lub można go po prostu do nas zwrócić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)