sobota, 8 grudnia 2012

Nocne przemyślenia. Po całym intensywnym tygodniu pracy powiedzieć by się chciało wreszcie weekend - można będzie odpoczać. Nic z tych rzeczy. Z jednej strony sobota często zarezerowana jest na "rzeźbienie" nowych produktów, wcielanie w życie nowych pomysłów (na jutro - ops już sobota - jest plan robienia swieczników w stylu hm... skandynawskim i dokończenia projektu ławy nad którym siedzę od 3 tygodnie). Z drugiej strony jeśli mam tylko okazję zawieźć do Klienta (Warszawa i okolice) coś co zakupił w naszym sklepie, robię to bez wahania, właśnie w sobotę.

http://www.deferr.eu/19-kolekcja-de-ferr-105-czarny-klasyk

Powiem bez fałszywej skromności. Jedno i drugie sprawia mi wiele frajdy. Dlaczego zapytacie? Odpowiedź jest prosta. Na początku się coś tworzy, potem robi z tego prototyp, potem jesli się spodoba, mnie, współpracownikom mojej małżonce - trafia na listę produktów do Klienta. Sam "product development" jest rzeczą arcy fajną w mojej pracy ale nie mniej fajnie ogladać zadowoloną twarz kogoś, kto własnie wyciąga z wielkiego pudła swój zakup. Uchwycenie tego pierwszego spojrzenia jest naprawdę bezcenne (MasterCard, czy Viza, nie pamietam :-)). Skojarzenia skojarzeniami ale naprawdę jest to bardzo fajne uczucie, dlatego tak lubię swoją pracę. Oznacza po prostu, że ktoś był z niej zadowolony i chyba o to właśnie chodzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz